środa, 16 października 2019

Olga Tokarczuk o bibliotece


Zbudowano tu wielką nowoczesną bibliotekę, w której zamówione książki wędrują wagonikami pod sufitem, a komputery regulują wilgotność każdego pomieszczenia. Dzięki komputerowej sieci dostępnych jest w każdej chwili kilkaset tysięcy tytułów zarówno w rodzimych dialektach, jak i po angielsku. Miejscowe władze z dumą demonstrują otwarcie na świat – w końcu są też setki tytułów w rzadszych językach, takich  jak niemiecki czy francuski, gdyby komuś przyszła nagle ochota na coś specjalnego.
               Ludzie czekają w kolejce, żeby wejść. Potem szybkim krokiem wędrują do miejsca, które właśnie się zwolniło. Stawiają przy nogach swoje torby, w których mają termosy i kanapki. Czasem ściągają buty i wkładają kapcie. To głównie nastolatki i ludzie starsi, którzy nie mają własnego kąta we własnych domach i z powodu strasznego zagęszczenia muszą spać na zsuwanych ze sobą fotelach. Tutaj zaś mają dla siebie komputer albo miejsce przy stole w czytelni. Od biedy można się nawet zdrzemnąć.
Olga Tokarczuk Moment niedźwiedzia